Z Ludomirem Słupeczańskim – architektem, starszym wykładowcą Katedry Rysunku na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej – rozmawia Urszula Szabłowska.
Ja: Jak to jest z tym myciem? Myjemy się, bo tak każe obyczaj, czy jest to naturalna potrzeba?
L.S.: Ujmijmy to tak: dla niektórych jest to naturalna potrzeba. Na pewno przestrzeganie zasad higieny jest świadectwem pewnego poziomu kultury. Odwrotnie niż 100 lat temu, kiedy to myjąca się często kobieta mogła być posądzona o rozwiązłość. Trochę w tym winy religii. Nagość, dotykanie ciała było czymś grzesznym. Nie kąpano się więc z byle powodu, tylko z okazji ważnych wydarzeń: na Wielkanoc, przed ślubem… Ponieważ kąpiel nie była czynnością codzienną, nie istniały (szczególnie na wsi) żadne pomieszczenia przeznaczone do tego celu. Kąpano się w balii – cała rodzina w tej samej wodzie, przy czym dzieci zawsze na końcu. Dopiero w XVIII wieku łazienka zaczęła się pojawiać w najbogatszych rezydencjach arystokratycznych – była prawdziwym luksusem. Nawet król kąpał się rzadko. Za to cały dwór używał ogromnej ilości perfum i pachnideł.
Ja: W książce „Maria i Magdalena” autorka, Magdalena Samozwaniec, wspomina pensję dla zamożnych panien i „gęsty” zapach, który panował w klasie. Czyli jednak nie pieniądze, ale obyczaj decydował o poziomie higieny.
L.S.: Czasem obyczaj, a bywało, że ukaz carski. Na Lubelszczyźnie w okresie zaborów Rosjanie administracyjnie zakładali łaźnie – „banie”, w których rosyjskim zwyczajem miejscowa ludność miała się kąpać. Z pierwszym powiewem wolności odeszły one w przeszłość, rozebrane przez chłopów jako narzędzie ucisku i niewoli.
Ja: Na szczęście obyczaje się zmieniły. Łazienka nie jest już małym pomieszczeniem bez okna, lecz pokojem, a nawet salonem kąpielowym.
L.S.: Ludzie zaczynają rozumieć, że łazienka może być najprzyjemniejszym miejscem w domu, miejscem, gdzie możemy się zrelaksować po stresującym dniu. Żyjemy i pracujemy bardzo intensywnie. Przywiązujemy dużo większą wagę do wypoczynku rozumianego jako odnowa biologiczna. W dzisiejszej łazience nie dziwi leżanka, sprzęt sportowy, urządzenia do hydromasażu (wanna jacuzzi), a także biblioteczka i radiomagnetofon.
Ja: Jakim kryteriom powinna odpowiadać współczesna łazienka? Jaka powinna być?
L.S.: Przede wszystkim wygodna i bezpieczna, zapewniająca oszczędne zużycie coraz cenniejszej wody. Kiedyś robiliśmy z Piotrem Sembratem przymiarki do opracowania projektu wanny ergonomicznej. Odcisnęliśmy leżącą sylwetkę ludzką w plastycznym materiale, a następnie wykonaliśmy formę długiej, płaskiej wanny. Okazało się, że wystarczyły niespełna trzy litry wody, by całkowicie przykryć nią ciało człowieka leżącego w powstałej wannie. Okazuje się, że – wbrew pozorom – wanna im dłuższa, tym oszczędniejsza. Wygodna – powinna mieć niewysoką burtę, najlepiej poniżej kolana, żeby tylko zgiąć nogę i wskoczyć do kąpieli. A umywalka? Powinna mieć rozmiary umożliwiające wykąpanie w niej niemowlaka. Szeroki blat umywalki powinien spełniać wiele zadań: być stołem do przewijania dziecka, toaletką lub czymś zgoła innym – w zależności od potrzeb użytkownika.
Ja: Miejmy nadzieję, że pojawi się moda na duże, wygodne łazienki…
L.S.: Ogromne znaczenie opiniotwórcze ma prasa i telewizja, a szczególnie – popularne seriale. Prasa, w tym czasopisma takie jak „Murator”, ma o wiele mniejsze szanse dotarcia do masowego odbiorcy. W telewizji opinię kształtuje się niejako mimochodem. Jeżeli bohaterka serialu pierze swoją wytworną bieliznę w niemniej wytwornej łazience, to obrazek ten trafia o wiele celniej niż artykuł w specjalistycznym czasopiśmie. Po prostu bawiąc uczy. Chodzi o to, żeby upowszechniać dobre rozwiązania…
Ja: Wypada życzyć wszystkim dobrego wypoczynku we własnej łazience. Dziękujemy za rozmowę.
Leave a Reply