U państwa Zanussich

U państwa Zanussich

Przy pełnej uroku uliczce stoi przedwojenna kamienica. Jedno z mieszkań zajmują Państwo Zanussi. Wnętrze zaprojektowane przez profesjonalistów, zrealizowane 18 lat temu, nabrało pewnej patyny.

Kamienica ocalała w czasie ostat­niej wojny, ale zamieszkali w niej nowi lokatorzy. Stała się siedli­skiem przypadkowych ludzi, któ­rzy nie dbali o niszczejący budy­nek. W latach siedemdziesiątych pojawiła się możliwość odkupienia bezpańskich, zdegradowanych do­mów, w których śmiesznie niskie czynsze nie starczały na podstawo­we remonty dachów, rynien, insta­lacji, stolarki, klatek schodowych, elewacji. Jedynym ratunkiem było przekazanie ich w prywatne ręce.

Oczywiście z całą spuścizną. No­wych właścicieli czekał bowiem nie tylko kosztowny kapitalny re­mont od piwnic po dach, lecz tak­że kupno mieszkań dla dotychcza­sowych lokatorów z kwaterunku. Pokonując wyżej wymienione trud­ności Państwo Zanussi stali się właścicielami piętra i poddasza starej kamienicy. Mieszka tu teraz trzyosobowa rodzina i pies. Zadba­ne wejście do domu ozdobione jest zawsze zielonymi ognikami – krze­wami o szkarłatnych i pomarań­czowych owocach. W oknach zain­stalowano kraty, zaprojektowane tak, aby jak najmniej raziły i har­monizowały z balustradą balkonową.

Mieszkanie dwupokoleniowe

Projekt adaptacji domu został wy­konany przez architektów Annę Chmurę i Stanisława Sołtyka. Pro­jektanci musieli uwzględnić kilka sprzecznych funkcji. Trzeba było połączyć formułę domu otwartego z możliwością wykonywania pracy twórczej przez pana domu, Krzysz­tofa Zanussiego, a przy tym usza­nować potrzeby najstarszego członka rodziny, słowem – uwzględnić potrzeby rodziny dwupokoleniowej. Pokój mamy z niezależną łazienką jest usytuowany tak, by nie za­kłócać jej spokoju, ale jednocze­śnie nie wykluczać z życia rodzin­nego i towarzyskiego tej niezwy­kle aktywnej i pogodnej osoby. W mieszkaniu są też dwa gabinety do pracy dla pana domu oraz dwa salony – w tym na piętrze odbywa­ją się bardziej kameralne przyjęcia.

■ Układ funkcjonalny

Wąskie drewniane schody klatki schodowej o ścianach w tonacji zgaszonej zieleni, zawieszone obrazami nie dla amatorów aukcji, prowadzą na pierwsze piętro. Na półpiętrach stoją fotele i bukiety suszonych kwiatów. Pierwsza kondygnacja mieszkania to salon, niewielka otwarta kuch­nia, pokój matki reżysera oraz gabinet, w którym przyjmuje się interesantów . Schody, utrzymane w tej samej to­nacji i charakterze, prowadzą na poddasze. Jego otwarta przestrzeń dzieli się na salon z ogromną skórzaną kanapą przed kominkiem II, miejsce pracy (tak zwany drugi gabinet) oraz minikuchenkę  z małym zlewozmywakiem, ku­chenką elektryczną i lodówką – po­mieszczenie to jest niezbędne pod­czas wizyt gości na górze. Wydzie­lone zostały tylko pomieszczenia niewielkiej sypialni i łazienki. Wą­ski taras, pełen różnorodnych ro­ślin, jest naturalnym łącznikiem z zielenią ulicy.

■ Dwa gabinety

Mają swoje uzasadnienie dwa ga­binety reżysera różniące się funkcją. Jeden z nich jest otwarty dla przychodzących z zewnątrz, drugi – na górze – służy do pracy indy­widualnej, wymagającej izolacji i skupienia.

Ciekawie rozwiązano dolny gabi­net. We wnętrzu tym dominuje motyw kola. Aby zaakcentować kształt pomieszczenia, na suficie umieszczono okrągły plafon. Biur­ko z zaokrąglonym blatem wzmac­nia ten efekt.
Obok półek z książkami zaprojektowano niewielkie wnęki, w któ­rych są gromadzone liczne trofea i nagrody filmowe oraz podarun­ki od przyjaciół i ekip filmowych z różnych stron świata. Właści­wie cały dom jest nimi zasypany. Potęguje to jeszcze wyczuwalną tu wszędzie atmosferę ciepła i pogody.

■ Dolna kondygnacja

Cała dolna kondygnacja mieszka­nia – poza okrągłym gabinetem –    nosi cechy polskiego salonu in­teligenckiego, wzbogaconego ar­tystycznymi akcentami. W pokoju starszej pani stoi oryginalny, okrągły ceramiczny piec, w któ­rym nadal się pali To unikato­we dzieło sztuki, ręcznie wykona­ne i zdobione przez panią domu – malarkę Elżbietę Grocholską, przedstawia scenę myśliwską. Pokój starszej Pani utrzymano w ulubionych przez nią tonacjach zieleni. Zaskakujący cudowny piec kaflowy i „wieczny obraz” w du­żej otwartej jadalni indywiduali­zują wnętrze. Piec jest dziełem skończonym, natomiast obraz – ogromne płótno dominujące w jadalni – jest wciąż zmieniany: przemalowywany, domalowywany przez autorkę, Elżbietę Grochol­ską. Dzieje się tak co najmniej dwa razy w roku z okazji specjal­nych okoliczności rodzinnych. Zwykle są to urodziny lub Boże Narodzenie.

W jadalni z meblami gdańskimi dominuje duży ciężki stół na kil­kanaście osób. Oprócz tego stoi tam szafa gdańska, używana jako kredens. Liczne krzesła obite skórą oraz wsuwane jeden w drugi stoliki są przygotowane na wi­zytę większej liczby osób. Nie brak ich w tym gościnnym domu – projektanci musieli wziąć to pod uwagę.

■ Poddasze

Górę potraktowano bardziej rygory­stycznie. Podporządkowano ją wszechobecnym skosom. Sko­śne są belki stropowe, deski na drzwiach i ścianach w łazience, a także na fragmentach ścian w po­koju. Przyjęto zasadę, że drewno stare – a więc stropy i słupy – jest bejcowane na ciemno, nowe zaś (w łazience, minikuchence, sypialni, gabinecie) pozostaje jasne. Całe wnętrze rozjaśnia bardzo długa, złocistobeżowa skórzana kanapa, przywieziona z Włoch. Podłogę wyłożono jednolitą białoszarą wełnianą wykładziną, dochodzącą aż pod obmurowanie otynkowanego, białego, sięgające­go stropu kominka.

■ Zmiany

Dom wymagał generalnego remon­tu, wymieniono więc w nim całą instalację elektryczną, przewody kanalizacyjne, całą instalację sani­tarną. Położono nowe tynki i pod­łogi. Zmieniono pierwotny podział wnętrza. Wyburzono niektóre ścia­ny, niektóre dobudowano. Z dawne­go tarasu powstała kuchnia na dol­nej kondygnacji. Dokonano zupeł­nie innego podziału strychu. Odsło­nięto przykryte szalówką belki stropów. Zastosowano naturalne materiały i surowce odpowiedniej jakości, dobre gatunki drewna, farb i tynki sztablaturowe. Wiele uwagi poświęcono detalowi. Specjalnie zaprojektowano jeden z grzejni­ków, klamki. W łazience zain­stalowano nietypowe baterie.

■ Mieszkanie szyte na miarę

Ten dom, a właściwie jego wnę­trze, dobrze się starzeje. Atmosfe­rze podporządkowały się meble, sprowadzone przez projektantów z Włoch – zarobił na nie film „Z dalekiego kraju”. Sprowadzone również z Włoch baterie i porcelana łazienkowa wytrzymały nad po­dziw próbę czasu. Z nie ukrywaną satysfakcją Pani domu wyznaje, że przez 18 lat nie wymieniono ani jednej uszczelki, nie wykonywano żadnych napraw hydraulicznych. Ani mieszkańcy, ani projektanci nie widzą żadnych mankamentów w aranżacji wnętrza tego domu. Funkcjonuje on w takiej strukturze od 1978 roku, kiedy to w prowa­dzonym od samego początku do­mowym dzienniku gości zanoto­wano pierwsze nocowanie. Ten sukces to efekt zlecenia pro­jektu zaprzyjaźnionemu architektowi, dobrze znającemu rodzinne zwyczaje.

Trzeba dodać, że w czasie realizacji projektu ar­chitekci bezustannie nadzorowali przebieg prac budowlanych. Zwracali uwagę na szczegóły wy­konawstwa. Mieli możliwość ko­rekt, gdy pewne pomysły się nie sprawdzały. Na przykład pierw­szy projekt kominka, zbyt ozdob­nego, nie znalazł uznania pana domu. Został zaprojektowany prostszy, o formie podkreślającej prostotę aranżacji poddasza. W efekcie wszyscy są zadowole­ni, czego dowodem jest trwająca nadal przyjaźń. Mieszkanie, jak twierdzi architekt Anna Chmura, jest szyte na miarę. Niepotrzebne były żadne kompromisy. Tak się szczęśliwie złożyło, że panowała jednomyślność co do funkcji i stylu.

Wnętrze – zaprojektowane przez profesjonalistów, zrealizowane 18 lat temu – nabrało pewnej pa­tyny, ale uniknęło chaosu. Przyby­wa mu z czasem drobnych dekora­cyjnych przedmiotów – jak na przykład rzeźba Igora Mitoraja, wspaniałego artysty polskiego (niestety bardziej znanego za gra­nicą niż w Polsce) czy zabawny porcelanowy podgłówek przywie­ziony z Chin – które czasem zmie­niają swoje miejsce. Tworzą wciąż nowe fragmenty scenografii. To wnętrze – tak jak każde – ulega czasowi, ale trzeba przyznać – sta­rzeje się dobrze. Czuje się w tym domu bezpieczeństwo, jakie daje życie w zgodzie z tradycją.

[Głosów:1    Średnia:3/5]