Dom pełen dzieci

Ten dom stoi w lesie. Mieszkamy tu z piątką niedużych dzieci, psem, kotem i masą różnych małych żyjątek… jak to w lesie. Myśleliśmy o nim od zawsze. 0 takim domu, gdzie każdy z nas będzie miał trochę miejsca dla siebie. Gdzie będziemy gościć naszych liskich długo i bez skrępowania. Gdzie będzie przyjaźnie, wygodnie i zdrowo, choć może czasem trochę dziwnie.
Chcieliśmy, by w świadomości dzieci budowa nie zamieniła się w potwora, który latami kradnie im wszystkie chwile spędzane z rodzicami („pojedziemy, gdzie chcecie pod warunkiem, że to będzie budowa i możecie tam robić wszystko, stojąc grzecznie w kącie działki”). Dlatego, po kilku latach zbierania funduszy, postanowiliśmy postawić dom drewniany w jeden sezon. Kupiliśmy nową chałupę z bali. Postawiliśmy ją (wykonując niewielką rozbudowę oraz ocieplając ściany i dach) w siedem miesięcy, mieszkając w wynajętym w pobliżu domu. Dzięki temu nie traciliśmy czasu na dojazdy, a dzieci mogły pójść od września do nowej szkoły. Budowę zapamiętały jako nietypowe wakacje.
■ Parter
Przybysz wchodzi przez wiatrołap wprost do głównego pomieszczenia, łączącego w sobie funkcje pokoju dziennego, hallu, jadalni i kuchni. Na widok dużego dębowego stołu, stojącego dokładnie na osi wejścia , oraz kominka, doznaje natychmiast uczucia gościnności i ciepła (dopóki nie zostanie zaatakowany znienacka przez któreś z dzieci). W tej części domu skupia się życie naszej rodziny. Stół służy również do zabaw plastycznych i gier (tuż obok, w wielkiej szafie, trzymamy potrzebne do tego materiały). W ściany absydy wstawiliśmy dwie duże szyby zespolone – prawdziwą ozdobę jadalni. Trzecia, największa, o wymiarach 140 x 230 cm oświetla pokój dzienny.
Obok jadalni znajduje się kuchnia. Ukryta sprytnie za pokaźnym kominem pozostaje niewidoczna z hallu i pokoju dziennego. Kilka osób może w niej działać nie przeszkadzając sobie wzajemnie (mamy specjalne stanowisko do robienia i pakowania rano kanapek!). Stoi tu również kuchnia kaflowa z piecem chlebowym, której używamy z zamiłowaniem w ciemne, chłodne dni. Naczynia łatwo znaleźć w stojących nisko szafkach. Dzięki temu dzieci nie mają trudności przy obowiązkowym nakrywaniu stołu do posiłków. Lubimy też jadać na tarasie. Wtedy wszystko, co potrzebne, podajemy przez okno kuchenne. Taras jest duży, na całą szerokość domu. Zadaszyliśmy go przezroczystymi płytami z tworzywa. Miejsca starcza zarówno na duży stół, jak i na zabawy w ciepłe, deszczowe dni.
Przez drzwi balkonowe wchodzimy z tarasu prosto do pokoju dziennego. Podłoga w całym wnętrzu pokryta jest brązowoszarą terakotą, łatwą do czyszczenia i odporną na ścieranie. Przed kominkiem, gdzie często bawią się dzieci, zainstalowaliśmy dodatkowe ogrzewanie podłogowe. Funkcję kominka spełnia francuski piec z szybą osłaniającą palenisko. Nad piecem wymurujemy masywny okap akumulujący ciepło. Utworzy to, wraz z sąsiednim piecem chlebowym oraz wiejską kuchnią kaflową i jej okapami, dużą rozrzeźbioną bryłę z zapieckiem, wnękami, półkami i bielonymi ścianami. Będzie to serce domu gromadzące ludzi, żywe dzięki zatrzymanej tajemnicy ognia. Miło jest usiąść przy kominku i zapatrzyć się na las za oknem…
Ogrzane powietrze rozchodzi się po wszystkich zakątkach domu. Cyrkulacji ciepła na poddasze pomaga otwór w suficie. Planowaliśmy, że będzie dużo większy – miał tworzyć architektoniczną całość ze schodami i niewielką galeryjką. Śmiałe projekty zostały zniweczone przez Jaśka, który urodził się podczas budowy i kategorycznie zażądał dodatkowego pokoju dla siebie. Dziurę w suficie bardzo lubimy. Jest niezwykle praktyczna: umożliwia szybką wymianę myśli między „górą” i „dołem”, wraz z podczepioną drabinką sznurową stanowi alternatywę dla schodów (oczywiście dla dzieci). W Święta Bożego Narodzenia stawiamy tu choinkę najwyższą jaką się da.
Poza główną przestrzenią życia rodzinnego na parterze znajdują się jeszcze dwa wydzielone pokoje: gościnny i sypialny, pomiędzy nimi przejściowa łazienka, a także małe pomieszczenie WC, dostępne z hallu. Pokój gościnny jest oddzielony od reszty domu małym korytarzykiem. Daje to pewną intymność i umożliwia powiększenie części gościnnej. Jeśli zaistnieje taka potrzeba, korytarzyk można będzie łatwo przerobić na kuchenkę. Z korytarzyka wchodzi się do pokoju, a stąd przez łazienkę – do sypialni i dalej do kuchni. I tak dalej, w kółko Macieju. Dzieciaki uwielbiają bawić się tu w berka.
Układ pomieszczeń parteru wykorzystujemy przy zabawie w teatr. Na belkach nośnych wieszamy kotary, dokonując w ten sposób podziału na widownię i scenę, oraz montujemy dodatkowe oświetlenie. Aktorzy pojawiają się w sposób zaskakujący, wykorzystując dodatkowe przejścia, a przez dziurę w suficie spuszcza się na linach aniołek lub wróżka.
■ Poddasze
Dzięki ścianie kolankowej poddasze powiększyło się z 35 do 100 m2. Jest to powierzchnia dla nas praktycznie w pełni użyteczna. Mieści się tu pięć pokoi dla dzieci, łazienka, WC i garderoba. Pokoje dziecinne pełne są tajemniczych zakamarków. Można po drabinkach wchodzić na małe stryszki. układać tam puzzle lub oddawać się innym ważnym sprawom. Pokoje urządzamy wspólnie, opierając się na inwencji ich mieszkańców. Jednym z nowych pomysłów jest plan budowy tajnego przejścia, łączącego wszystkie stryszki. Łazienka ma kolorowym wyglądem zachęcać do korzystania z jej wygód. Dominuje tu niebieska terakota kontrastująca z żółtymi bateriami. Jest oczywiście ogromne, umieszczone dość nisko lustro. Bidet służy na razie maluchom do mycia rąk. Wszystkie zainstalowane w domu baterie to kulowe mieszacze zimnej i ciepłej wody. Uczą oszczędności i zabezpieczają przed oparzeniem.
Tuż przy łazience znajduje się zsyp na brudną bieliznę która rurą zjeżdża do pralni w piwnicy, a nieco dalej kran przeciwpożarowy. W korytarzu, po zabudowaniu wnęki między pokojami, powstała wygodna garderoba. Nadaliśmy jej nieregularny kształt. Umieszczone skośnie drzwi utworzyły na osi schodów kameralny kącik, przyciągający uwagę wchodzących i zmieniający optycznie proporcje długiego korytarza. Ściany garderoby są miejscem ekspozycji różnych ciekawych rzeczy: skarbów przywiezionych z wakacji, masek lepionych z gliny, niecodziennych przedmiotów, którymi zostaliśmy obdarowani. Nasza szafa przypomina domek zbieracza różności. Wyłaz dachowy, umieszczony nad szafą, oświetla korytarz, schody i wpuszcza światło z nieba do niższych partii domu, tam, gdzie skupia się wspólne życie naszej rodziny. Wejście na schody jest zabezpieczone u góry zamykaną na haczyk drewnianą bramką – prosto z westernu. Stanowi ona przeszkodę nie do przebycia dla pełzających górą maluchów.
Pełzanie nie jest jedyną dozwoloną metodą poruszania się w dziecięcym królestwie na poddaszu. Pomysłowość w tej dziedzinie skłoniła nas do specjalnego wygłuszenia stropu. Legary zostały usztywnione nabitymi poprzecznie deskami, a przestrzenie między nimi – wypełnione wełną mineralną. Na deskach rozciągnięta jest elastyczna mata izolacyjna (stosowana do ocieplania instalacji). Na tak przygotowanym stropie leży podłoga wykonana z trzech warstw płyt, połączonych ze sobą: twardej paździerzowej, miękkiej pilśniowej oraz twardej, cienkiej pilśniowej – od góry. Po zaszpachlowaniu połączeń wyłożyliśmy pomieszczenia miękkimi wykładzinami.
■ Piwnica
Piwnica to miejsce, gdzie można tupać do woli. Jest w pełni użytkowa, ogrzewana i wysoka na 2,5 m. Obok niezbędnych pomieszczeń gospodarczych (kotłownia, spiżarnia i pralnia z suszarnią) sporo miejsca przeznaczyliśmy na rekreację. W większej sali stoi stół pingpongowy, zjeżdżalnia, materac do skakania, huśtawka, trapez i inne rzeczy – w zależności od wspólnych pomysłów Mniejszy pokój został pomyślany jako pracownia plastyczna. Jest kran z bieżącą wodą i dobre oświetlenie (duże okna w studzienkach). Można tu na stałe rozłożyć wszystko, co potrzebne do malowania farbami lub lepienia z masy papierowej. Mamy nadzieję, że uda nam się gdzieś zdobyć choćby niewielki piec do wypalania gliny i postawić właśnie tutaj. Dzieci uwielbiają zabawę pod ziemią, a sprzątanie można spokojnie odłożyć na potem i nikomu to nie będzie przeszkadzało. Garaż to również mały warsztat dla majsterkowiczów. W każdym domu powinno się znaleźć takie miejsce. W soboty ojciec udaje się tu wraz z synami, dłubią sobie i kombinują przez cały dzień, a wieczorem reszta rodziny spada z krzeseł na widok nowo powstałego wynalazku.
Wbrew powszechnym sądom, dom nasz nie jest całkowicie opanowany przez dzieciaki. Mamy takie miejsca, gdzie dzieci absolutnie nie mają wstępu. Pracownia taty nad garażem nie ma bezpośredniego połączenia z domem. Dojście do niej jest skomplikowane i uciążliwe. Każdy śmiałek pokonujący tę drogę musi się dobrze zastanowić, zanim otworzy drzwi, by przeszkodzić tacie w pracy. Czasem po domu buszuje kilkanaścioro dzieci. Dom ma dużo przestrzeni do zabaw, ale co ważniejsze – daje możliwość korzystania z wyobraźni. W zabawę starszych dzieci włączają się maluchy. Rodzice mogą odetchnąć. Najlepsza zabawa odbywa się jednak na dworze.
■ Ogród
Ogród ma 1000 m2 – sprawia jednak wrażenie większego. Ogrodzenie ze zwykłej siatki nie stanowi bariery dla wzroku ani też dla drobnych zwierzaków, które czasem nas odwiedzają. Przed gankiem staramy się utrzymać niewielki trawnik otoczony leśnymi krzewami i bylinami. Tutaj można do woli baraszkować lub grać w piłkę. Nieco z boku stawiamy w upały plastikowy basen, w chłody zaś palimy ognisko. Przed tarasem znajduje się dobrze widoczny z kuchni placyk zabaw naszego pomysłu wykonany przez znajomych stolarzy W pobliżu (ale nie za blisko) znajduje się kranik z wodą. Zamierzamy zrobić tu strumień.
Dzieci bawiące się na dworze nie muszą wbiegać co chwila do domu. Potrzebne rzeczy podajemy im przez okno kuchenne. Na zewnątrz mają miejsce do chowania zabawek i możliwość korzystania z wody. Po przeciwnej stronie domu, na ścianie garażu, mężczyźni zbudowali ściankę wspinaczkową to jedna z możliwości osiągnięcia pracowni taty. Nasi mężczyźni wspinaczkę mają we krwi.
■ Podsumowanie
Planując funkcje domu i otoczenia dążyliśmy do tego, by:
♦ maksymalnie usprawnić codzienne czynności (zsyp na bieliznę, terakota bez dywanów na parterze);
♦ maksymalnie usamodzielnić dzieci (nisko umieszczone kontakty, wieszaki, krany, szafki na nakrycia stołowe);
♦ zapewnić bezpieczeństwo (bramka przy schodach, krany przeciwpożarowe, kominek za szybą, armatury mieszające wodę);
♦ nie przeszkadzać sobie nawzajem (wygłuszony strop, odizolowane miejsca pracy, miejsca zabaw w ogrodzie i w piwnicy).
Chcieliśmy też, by dom był ciekawy i mógł ulegać ciągłym zmianom, by wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi, nawet jeżeli nie będą mieli zbyt dużo pieniędzy (oszczędny system ogrzewania domu i poboru wody). Jedno jest pewne – warto zainwestować w stworzenie dzieciom możliwości ciekawej, kreowanej przez nie zabawy. Organizuje to czas całej rodziny. Dzieci bawią się same, a dorośli mogą wtedy zająć się swoimi sprawami. Budując nie uniknęliśmy błędów, ale dzieciaki mają się świetnie i my z nimi również. Są zdrowsze i chyba nawet grzeczniejsze niż wtedy, gdy mieszkaliśmy w dwóch pokojach w bloku. W każdym razie nikogo jeszcze nie trzeba było spuszczać za karę windą do piwnicy.